NIK sprawdzi, jak funkcjonuje nadzór nad transportem i ubojem zwierząt gospodarskich. Kontrolę poprzedził zorganizowany przez Izbę panel ekspertów. Przedstawiciele organizacji społecznych oraz państwowych inspekcji dyskutowali o skuteczności przyjętych w polskim prawie rozwiązań.
Zaproszeni do NIK eksperci nie zostawili złudzeń - Polsce daleko jeszcze do zachodnioeuropejskich standardów ochrony zwierząt gospodarskich. Sam nadzór nad ich transportem jest mocno utrudniony. Inspekcja weterynaryjna nie może samodzielnie zatrzymać pojazdu. Policjanci nie są szkoleni do kontroli samochodów dostawczych przewożących zwierzęta, więc wolą tego unikać. Z kolei Inspekcja Transportu Drogowego, która takie szkolenia prowadzi, nie ma uprawnień do kontroli pojazdów o masie do 3,5 tony. A to właśnie nimi przewożona jest duża część zwierząt gospodarskich
i to w nich dochodzi do największych nieprawidłowości.
Trwający kilka godzin panel był okazją do szczerej rozmowy między osobami zainteresowanymi sytuacją zwierząt w Polsce. Dyskusja dotyczyła skuteczności działań organów nadzoru oraz tego, jak organy administracji rządowej wykorzystują sygnały organizacji społecznych dotyczące łamania przepisów przy transporcie i uboju zwierząt.
Waldemar Dmochowski i Ewa Wiaksa, przedstawiciele Inspekcji Transportu Drogowego, przedstawili cały szereg problemów, z jakimi zmaga się ich służba. Wymieniali przede wszystkim wspomniany brak możliwości kontroli pojazdów do 3,5 tony. Do tego dochodzi jeszcze niedopasowany taryfikator kar.
I to zarówno pod względem wysokości mandatów, jak i ich odbiorców. Sankcje kierowane są głównie wobec zarządzających firmami, ale w przypadku firm zarejestrowanych za granicą są oni bardzo trudni do ustalenia. Dlatego sama ITD apeluje o zmiany w prawie. Chodzi przede wszystkim o to, by Straż Graniczna, Policja i Służba Celna włączyły się do procesu kontroli przewoźników zwierząt. Konieczne jest także uspójnienie przepisów. Warto zacząć od powiązania norm dotyczących czasu przewozu zwierząt z czasem pracy kierowców. Obecnie nie są one spójne.
Wiele zastrzeżeń do obowiązujących przepisów mieli też przedstawiciele Inspekcji Weterynaryjnej. Nakładane przez nią kary okazują się niewystarczające. W przypadku uporczywie łamiących przepisy przedsiębiorców Inspekcja może zgłosić sprawę do sądu - jak każdy obywatel. To jednak rodzi poczucie bezradności. Dlatego przedstawiciele tej instytucji chcieliby wprowadzenia zasady,
że w przypadku orzeczenia kary o zakazie prowadzenia działalności, dany podmiot nie może podejmować działalności przez następne 12 miesięcy. Obecnie po wydaniu zakazu przedsiębiorca występuje o kolejne pozwolenie i nie można mu go odmówić.
Mimo braku skutecznych narzędzi inspekcja weterynaryjna wdrożyła program „Zero tolerancji”,
w trakcie którego przeprowadzono 15 tysięcy kontroli w rzeźniach i nałożono 920 mandatów lub kar finansowych na sumę ok. 2 mln zł. Udało się też doprowadzić do ujawnienia 657 nielegalnych ubojni (część po uprzednim zgłoszeniu).
Przedstawiciele organizacji społecznych mają jednak jeden podstawowy zarzut wobec działających na rzecz zwierząt instytucji nadzoru: kontrole dotyczą głównie dokumentów, a nie rzeczywistego dobrostanu zwierzaków. W dodatku inspektorom, koncentrującym się na legalnie działających przedsiębiorcach, umyka cała szara strefa. A to właśnie w niej zwierzęta cierpią najbardziej, bo nie chronią ich żadne przepisy ani żadne normy.
Poczynione w trakcie panelu ekspertów ustalenia zostaną wykorzystane w programie kontroli.
W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Głównego Inspektoratu Weterynarii, Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, Fundacji Przystań Ocalenie, Stowarzyszenia na rzecz Rehabilitacji, Ekologii i Ratowania Zwierząt Rzeźnych "Benek", Fundacja Pegasus, Fundacji „Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!”, Fundacji TARA oraz Rady do Spraw Wspierania Działań na Rzecz Ochrony Zwierząt przy Prezesie Najwyższej Izby Kontroli.
Kontrola zaplanowana została jako element całego cyklu badań poświęconych sytuacji zwierząt
w Polsce. O jej przeprowadzeniu zdecydowano po konsultacji z działającą przy prezesie NIK ww. Radą. Szef Izby Krzysztof Kwiatkowski podjął decyzję o objęciu kontroli osobistym nadzorem.
Źródło: Najwyższa Izba Kontroli