Jeżeli ktoś będzie kłamał na temat polskiego rolnictwa to spotka się z moją ostrą reakcją –powiedział minister rolnictwa oraz podkreślił, że podczas piątkowej konferencji nie będzie mówił o podejmowanych w ministerstwie działaniach. Odniósł się natomiast do głównych zarzutów, które jak stwierdził, pewnie z faktu zbliżających się wyborów, wysuwa rosnące grono obrońców rolników.
– Jestem politykiem i jestem odporny, ale boli mnie, że zarzuty wprowadzające opinię publiczną w błąd stawiają politycy, ludzie, którzy przez osiem lat tworzyli koalicję PO-PSL i odpowiadali za rolnictwo – zaznaczył szef resortu rolnictwa.
Odniósł się również do kwestii skupu jabłek prowadzonego przez firmę Eskimos.
– Kogo boli, że kilkaset milionów złotych trafiło do polskich sadowników? – pytał retorycznie. Powiedział również, że według dokumentów przedstawionych przez KOWR zabezpieczenia sądowe, zastawy udzielone przez firmę przewyższają zdecydowanie udzielone jej gwarancje kredytowe.
– Państwo nie ma możliwości, ani narzędzi do prowadzenia skupu interwencyjnego, ale dzika prywatyzacja z lat dziewięćdziesiątych funkcjonuje do dziś i każda próba przełamania tego monopolu spotyka się z ogromnym sprzeciwem – przypomniał minister Ardanowski.
Zwrócił uwagę, że zachodnie firmy „stawały na głowie”, aby nie dopuścić do skupu jabłek, ale Polska nie dopuści do okradania rolników. W tym celu wprowadzono ostatnio przepisy.
– Kolejnym zarzut dotyczył byłego już sekretarza stanu Tadeusza Romańczuka, który odszedł ze stanowiska, gdyż musiał zając się swoją spółdzielnią mleczarską, w której był urlopowany na czas sprawowania urzędu – mówił szef resortu.
Minister podkreślił, że prosił senatora o podjęcie się obowiązków sekretarza stanu w MRiRW ze względu na jego ogromną wiedzę na temat rynku mleka i bogate doświadczenie menedżerskie.
– Odszedł, aby pomóc spółdzielni, aby przezwyciężyć problemy z uregulowaniem zobowiązań wobec rolników dostarczających mleko do zakładu – podkreślił minister dodając, że zawsze będzie się starał pomagać rolnikom w takich sytuacjach.
Minister Ardanowski odniósł się również do zarzutów w kwestii hodowli koni arabskich i prowadzenia państwowych stadnin.
– Nie ma już i nie będzie takich cen jakie były kilka lat temu. Dziś rynek konia arabskiego jest zupełnie inny i fachowcy doskonale o tym wiedzą – powiedział minister przypominając jednocześnie, że wśród osób doradzających mu w sprawach koni były także niektóre osoby odwołane wcześniej ze swoich stanowisk.
Za nieuprawnione uznał minister zestawianie ubiegłorocznej sytuacji finansowej stadniny w Janowie Podlaskim z sytuacją z rekordowego roku. Zwrócił przy tym uwagę, że duży wpływ na straty miała ubiegłoroczna susza.
– Utrzymanie zasobów genowych, do czego zobowiązane jest państwo, jest niedochodowe. Dlatego stadniny wspomagane są dochodami z gospodarstw rolnych, co akurat uważam za bardzo dobry pomysł ministra Sawickiego – stwierdził minister Ardanowski.
Przypomniał również, że te państwowe gospodarstwa nie mogą otrzymywać pomocy suszowej, a dopłaty są niższe niż te, które otrzymują rolnicy.
Obecny szef resortu rolnictwa odniósł się również do zarzutów byłego ministra Marka Sawickiego dotyczących Elewarr-u.
– Stawianie mi zarzutu o zakup elewatora w Koronowie jest chybiony. Ponadto, zewnętrzny audyt badający zasadność przejęcia przez Elewarr udziałów wykazał, że jest to dobra inwestycja – poinformował minister.
– Natomiast nadzór pana ministra Sawickiego nad Elewarrem, którym kierował jego partyjny kolega Andrzej Śmietanko był bardzo zły. Wobec dwóch osób prowadzone postępowanie zakończyło się ich dobrowolnym poddaniem się karze, a proces dotyczący trzeciej osoby jeszcze trwa – poinformował minister.
–- Może ten atak na Elewarr jest wynikiem tego, że tak boli totalną opozycję, że może on być stabilizatorem na rynku zbóż? – ponownie pytał retorycznie minister Ardanowski.
– Nie jest też prawdą, że za czasów ministra Sawickiego ta firma nie miała strat. W roku 2014 wyniosły one ponad 6,3 mln złotych – poinformował minister.
Szef resortu rolnictwa nawiazał także do wydatkowania funduszy unijnych.
– Unijne środki, to są nasze pieniądze, pieniądze należne polskim rolnikom, a tymczasem za złe gospodarowanie nimi przez koalicję PO-PSL musimy część ich zwracać, Do tej pory był to 1 miliard 250 mln złotych – powiedział minister rolnictwa.
Za okres: marzec 2009 – październik 2012 było to 55,5 mln euro, luty 2012 – październik 2013 – 115,8 mln euro, a październik 2013 – październik 2015 – 74,9 mln euro.
– Może o tym warto głośno mówić, o to pytać? – zastanawiał się minister. Ponownie zapewnił o swojej ostrej reakcji na nieprawdziwe informacje i zapowiedział, że dalej będzie stawał w obronie rolników.
Źródło: Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Partner portalu