Remigiusz Zagraba: Kiedy powstała Grupa Handlowa Staropolskie Wędliny i jak wszystko się zaczęło?
Dariusz Wiczorek: Grupa Handlowa Staropolskie Wędliny Sp . z o.o. została założona w maju 2003 roku przez jedenastu właścicieli hurtowni mięso - wędlininy z terenu Polski Północnej i Centralnej. Działalność Spółki nawiązywała do działającego wcześniej Stowarzyszenia Hurtowni Pomorza i Kujaw. Celem powołania Spółki z o.o. było zapewnienie udziałowcom wszelkich usług niezbędnych do odniesienia sukcesu na rynku, poprzez stworzenie najciekawszej oferty handlowej, zwiększenie udziału w rynku, zwiększenie konkurencyjności, zaciśnienia współpracy z wybranymi dostawcami.
R.Z.: Jak z perspektywy czasu ocenia Pan funkcjonowanie GHSW dzisiaj?
D.W.: Dzisiaj Grupa Handlowa Staropolskie Wędliny skupia 23 hurtownie, stanowiące realna siłę na rynku dystrybutorów mięsa i wędlin. Po tych blisko 6 latach działania stworzyliśmy mechanizmy, które zapewniają Spółce pozycję jednego z liderów, nastawionego na współpracę z producentami, a także zapewniającego wysoki standard usług dla naszych klientów
R.Z.: Co jest głównym priorytetem Państwa działalności?
D.W.: Solidność- dla naszych partnerów w handlu chcemy być przede wszystkim rzetelnym dystrybutorem, wywiązującym się ze wszystkich zobowiązań. Chcemy być konkurencyjni, ale nie tylko cenowo, także zapewnić najlepszy serwis dostawy oraz optymalną ofertę asortymentową.
R.Z.: Czy planują Państwo zwiększenie liczby hurtowni?
D.W.: Spółka jest otwarta na nowych udziałowców, ale nie za wszelką cenę. Każdy kandydat musi spełniać ściśle określone wymagania.
R.Z.: Na jakie korzyści może liczyć nowy przedsiębiorca wstępujący do Państwa zrzeszenia?
D.W.: Oferujemy nowym udziałowcom i kandydatom bardzo dobre warunki handlowe z dostawcami, pomoc w opracowaniu oferty asortymentowej, udział w licznych akcjach promocyjnych, w szkoleniach, a także udział w spotkaniach w trakcie których hurtownie wymieniają doświadczenia w zakresie handlu i zarządzania.
R.Z.: Czy trzeba spełnić jakieś szczególne warunki, standardy ?
D.W.: Udziałowcem Spółki może zostać tylko właściciel lub udziałowiec firmy specjalizującej się w dystrybucji mięsa i wędlin. Warunkiem przystąpienia do Grupy i zakup udziałów w Spółce jest wyrażenie zgody przez wszystkich udziałowców Grupy Handlowej Staropolskie Wędliny.
R.Z.: Posiadamy informacje, że inwestujecie w szkolenia swoich partnerów z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi, motywacji, technik negocjacji co wskazuje na myślenie przyszłościowe?
D.W.: Szkolenie właścicieli i pracowników hurtowni to bardzo ważny aspekt działania Spółki. Organizujemy cykle szkoleń dla wszystkich pionów decyzyjnych, aby wszystkie istotne dla pracy hurtowni komórki mogły podejmować decyzje w oparciu o wiedzę a nie tylko doświadczenie i intuicję.
R.Z.: Jakie wymagania musi spełnić przedsiębiorca prowadzący zakład mięsny, który chciałby nawiązać z Państwem współpracę?
D.W.: W chwili obecnej Spółka współpracuje z kilkunastoma producentami, którzy są liderami na rynku mięsnym. Każda decyzja o wprowadzeniu następnego jest długo konsultowana w Grupie. Poszukujemy producentów mających do zaoferowania coś więcej niż standarowe produkty. Najważniejsze jednak, aby dostawca rozumiał potrzeby rynku, zarówno handlowe jak i marketingowe. Nie wszyscy producenci chcą się pogodzić z oczekiwaniami rynku, a przy tak dużej nadwyżce produkcji wygrywają najbardziej elastyczni i otwarci na współpracę.
R.Z.: Gdzie będzie Grupa Staropolskie Wędliny za trzy lata?
D.W.: W chwili obecnej rynek jest bardzo dynamiczny, duża konkurencja , rozwijające się nowoczesne kanały dystrybucji – dyskonty i supermarkety, opierające się na własnych magazynach, ograniczają rozwój handlu tradycyjnego czyli rynku naszych hurtowni. Małe sklepy specjalistyczne i spożywcze także się konsolidują , próbując stawić czoło konkurencji. Chcemy wspomagać te działania, nie zaniedbując oczywiście samodoskonalenia, ponieważ konkurencja na rynku hurtowym jest także bardzo duża. Liczę, że za trzy lata będziemy nadal wśród liderów dystrybutorów mięsa i wędlin na polskim rynku.
R.Z.: Jak ocenia Pan rynek mięsny, czyli polskich producentów, produkty. Obserwuje Pan rozwój czy raczej stagnację?
D.W.: Trudno ocenić polski rynek mięsny w kilku słowach. Producenci przeżywają w chwili obecnej duże problemy, w ostatnich latach zainwestowali w swoje firmy bardzo duże pieniądze, nierzadko finansując przedsięwzięcia kredytami, a tu nagle pojawił się kryzys gospodarczy. Rosną koszty produkcji, drastycznie rosną ceny surowca, na rynku trzody chlewnej nie było tak źle od kilkunastu lat. To wszystko nie wpływa pozytywnie na nastroje. Najbliższy rok, może dwa, będzie walką o przetrwanie, która dla wielu podmiotów musi zakończyć się porażką. Zostaną najlepsi, najwydajniejsi, najmądrzej zarządzający firmami nie tylko w kwestii produkcji, ale handlu i marketingu. Rezerw trzeba szukać w procesach produkcyjnych, organizacji pracy. Cięcie kosztów handlowych i marketingowych to początek końca. Zakład bez promocji na rynku zanika w świadomości klienta, a to klient decyduje jakie wyroby umieści w swoim koszyku.