Globalnie, czyli… lokalnie!
Rozwojem technologii rządzi rynek, a rynkiem rządzi konsument. Przy zachowanej obecnej tendencji najbardziej prawdopodobnym scenariuszem przyszłości dla branży mięsnej jest systematyczny przyrost ekogospodarstw produkujących zdrowe i chude mięso oraz lokalnych wytwórni masarskich, które będą to mięso przyrządzać w sposób tradycyjny. A najlepszym tego symptomem jest coraz większy udział w globalnym rynku producentów lokalnych.
To się dzieje na naszych oczach, może jednak tak?
Bill Gates, Jack Welch i Richard Branson – gdy te nazwiska decydują się na finansowanie jakiegoś przedsięwzięcia, to można spodziewać się dużego sukcesu. Firma Memphis Meats, w którą uwierzyli wspomniani panowie, zajmuje się produkcją mięsa z komórek zwierzęcych metodą niewymagającą hodowli i uboju zwierząt. Dodatkowo chęć inwestycji w ten biznes zapowiedział Cargill – jeden z największych producentów mięsa na świecie.
Technologia powstawania mięsa w Memphis Meats polega na wyizolowaniu komórek zwierzęcych i zasilaniu ich tlenem i składnikami odżywczymi – w ten sposób produkuje się mięśnie, które mogą być formowane w burgery, nuggetsy czy klopsy.
Największym plusem takiego mięsa są jego ekologiczne aspekty. Produkty tego typu będą wolne od antybiotyków, odchodów, patogenów i innych zanieczyszczeń występujących w mięsie konwencjonalnym, a ich produkcja doprowadzi do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o 90% względem tego, co dzieje się przy produkcji mięsa obecnie.
Cena za wyprodukowanie kilograma wołowiny to 40 tys. dolarów, kilograma drobiu – 20 tys. Koszty nie zachęcają. Jednak wspomniani udziałowcy zdają się być pewnikiem gwarantującym płynność finansową tego przedsięwzięcia. Ostatnie produkcje wykazały, że koszty spadają. Dyrekcja do czasu pojawienia się produktów na rynku wprowadzi wiele ulepszeń, które pomogą m.in. w cięciu kosztów.
Memphis Meats planuje sprzedawać swoje produkty w restauracjach najwyższej klasy najpóźniej do 2019 r.