Jednym z głównych zarzutów tzw. obrońców praw zwierząt, pod adresem hodowców jest trzymanie lochy karmiącej młode, w specjalnym kojcu. Internet pełen jest specjalnie skadrowanych zdjęć, na których prosięta i ich matkę oddzielają stalowe kraty. Tymczasem kojce mają jeden cel, ochronę prosiąt przed przypadkowym zgnieceniem. Lepsze poznanie preferencji zwierząt pozwoliło stworzyć systemy, w których do nauki bezpiecznego zachowania wykorzystano naturalny behawior zwierząt.
„Podstawą systemu wykorzystującego naturalne zachowania zwierząt – tłumaczy Wojciech Dzienisiewicz z firmy Big Dutchman – była obserwacja różnic w tym, co świnie uznają za najlepszą temperaturę”.
Locha po trudach porodowych i w okresie karmienia najlepiej czuje się w temperaturze 20 stopni z chłodzącym obiegiem powietrza. Z chęcią kładzie się w miejsca, gdzie taki obieg występuje. Prosięta, z kolei, wymagają temperatury nawet 35 stopni, która przyjemnie je ogrzewa. Zamiast więc budować systemy umożliwiające prosiaczkom bezpieczne picie mleka, wystarczy zróżnicować temperaturę. Locha spokojnie leży w komfortowej dla siebie temperaturze 20 stopni i z przepływem powietrza z dołu. Może się tam poruszać, obracać i znów kłaść bezpiecznie. Prosięta bowiem same uciekają na specjalną, podgrzewaną matę z dodatkowo je ogrzewającym promiennikiem. Chętnie tam przebywają, zbliżając się do lochy tylko po to, by móc się napić mleka.
Taki system, z powodzeniem stosowny na zachodzie i powoli wprowadzany w Polsce ma również wady. Najważniejszą z nich jest konieczność przebudowy całego kojca i instalacja urządzeń. Dla mniejszych hodowców bardziej narażonych na bieżące zmiany cen mięsa, pasz i energii dodatkowa inwestycja może być trudna do sfinansowania.
Umożliwienie dużej ilości ruchu dla lochy ma jednak kilka, znaczących zalet. Ruch polepsza perystaltykę jelit powodując, że locha więcej je i przez to ma więcej mleka. Dzięki temu prosięta są lepiej karmione i szybciej rosną, ruch jest też, dla lochy, formą gimnastyki nóg. Dzięki temu znacznie mniej zwierząt zapada na schorzenia nóg.
Niebagatelnym jednak motywatorem jest nieuchronność zmian wymuszających na polskich hodowcach wprowadzanie bardziej zaawansowanych rozwiązań, polepszających komfort zwierząt. Doświadczenie z innych rynków pokazuje, że zmiany będą nieuchronne i każdy hodowca powinien się na nie przygotować.