Remigiusz Zagraba: Polska jest siódmym producentem wołowiny pod względem wielkości produkcji w UE. Jakie aspekty decydują o popularności tego mięsa, jeśli chodzi o eksport ?
Jacek Zarzecki: Jednym z podstawowych czynników jest cena, która jest niższa niż cena wołowiny na rynkach europejskich. Jednak możemy zaobserwować także wzrost zainteresowania naszą wołowiną ze względu na jakość. Wołowina z ras mięsnych jest towarem premium poszukiwanym przez naszych zagranicznych kontrahentów. Bydło ras mięsnych jest w Polsce hodowane w sposób ekstensywny w oparciu o użytki zielone co ma zdecydowany wpływ na jakość mięsa i jej wartość kulinarna zaczyna być doceniana poza granicami kraju.
R.Z.: W ostatnich latach obserwujemy w Polsce wzrost spożycia wołowiny. Obecnie spożycie jest na poziomie ok. 2,5 kg na osobę. Możemy tutaj mówić o większym zainteresowaniu tym gatunkiem mięsa, przede wszystkim ze strony restauracji i szeroko pojętej gastronomii. Polacy też zaczęli więcej gotować, dzięki różnym programom kulinarnym. Czy Pana zdaniem wzrostowy trend w najbliższych latach będzie utrzymany?
J.Z.: OD 2015 roku obserwujemy wzrost spożycia wołowiny w kraju. Jest to wynik tzw. „burgeromanii”. Nie ma praktycznie w kraju żadnej restauracji, która nie serwowałaby dań z wołowiną. To bardzo pozytywny trend. Myślę , że ma na to wpływ oprócz walorów smakowych wołowiny także jej zalety prozdrowotne. Spożycie wołowiny w kraju będzie rosnąc, jeżeli konsument będzie miał pewność, że produkt który kupuje jest powtarzalny i wysokiej jakości adekwatny do ceny jaką płaci za produkt.
R.Z.: Kilka tygodni temu dziennikarze Superwizjera przedstawili drastyczny materiał, pokazujący ubój krów tzw. leżaków w jednej z ubojni bydła. Jak to się stało, że doszło do takiej sytuacji?
J.Z.: W związku z publikacją reportażu TVN cały sektor jest zbulwersowany w jaki sposób złamano przepisy prawa i zasady dobrostanu zwierząt. Jest to ewidentny przykład braku odpowiedzialności przy wprowadzaniu towaru do obrotu na rynku rolno- spożywczym. Sprawą tą z cała stanowczością muszą zająć się organy ścigania a winni powinni zostać surowo ukarani. Należy zwrócić uwagę, że sytuacja do jakiej doszło w przedstawionym zakładzie stanowi niechlubny wyjątek, za który całkowitą odpowiedzialność ponosi przedsiębiorca, który robił to z pełną świadomością , że jego zachowania są niezgodne z obowiązującym prawem. Obecnie jako Rada Sektora Wołowiny przedstawiliśmy propozycje rozwiązań systemowych, które wyeliminowałyby takie sytuacje w przyszłościJednym z pomysłów jest obowiązek instalowania kamer na terenach zakładu, które całodobowo będą monitorowały linie ubojowe jak również zaostrzenie kar dla przedsiębiorców oraz lekarzy weterynarii, którzy uczestniczyliby w tym nielegalnym procederze. W każdej dziedzinie znajdą się podmioty, które będą próbowały działać niezgodnie z obowiązującymi zasadami w celu osiągnięcia łatwego zysku. Polscy hodowcy i przetwórcy spełniają wysokie wymagania jakie stawia przed nimi system zapewnienia bezpieczeństwa żywności i dobrostanu zwierząt. Mamy nadzieję, że ten incydentalny przypadek nie będzie miał wpływu na ocenę całej branży mięsnej.
R.Z.: Unijni inspektorzy przeprowadzali kontrolę w polskich firmach mięsnych. Jak ona przebiegała i czy są już wstępne wyniki, bo na pełny raport trzeba będzie poczekać?
J.Z.: Wstępne wyniki dotyczą m.in. identyfikacji i rejestracji zwierząt, jak również zwiększenie współpracy służb weterynaryjnych z policją i innymi organami Państwa w zakresie ściganie tych nielegalnych procederów. KE zwróciła uwagę również na fakt, że kary są zbyt niskie, czasami, żeby wprowadzić karę, wymagane jest postępowanie sądowe, które długo trwają, czasem są umarzane. Musimy z cierpliwością poczekać na pełen raport przedstawicieli KE i wtedy podjąć natychmiastowe działania, które uniemożliwią powtarzanie się takich sytuacji w przyszłości. Jednak pamiętajmy, że do podobnych sytuacji dochodzi również w i innych krajach. Kilka miesięcy temu podobne zdarzenie miało miejsce w Niemczech i we Francji, zaś do kuriozalnego zdarzenia doszło w Czechach, gdzie polska wołowina była sprzedawana pod marką i po cenie wołowiny argentyńskiej.
R.Z.: W jaki sposób zareagowały kraje, do których polskie firmy mięsne eksportują wołowinę?
J.Z.: Nasi głowni kontrahenci oczywiście z dużą uwagą obserwują w jaki sposób sobie radzimy z tym kryzysem wizerunkowym. Próbują negocjować ceny, wstrzymują dostawy. Widzimy mniejszą skalę eksportu a przez pierwsze 2 tygodnie branża straciła około 30 mln. zł. Jeżeli ta tendencja utrzymywałaby się cały rok to straty mogą sięgnąć ponad 1 mld. zł. To dla nas trudna sytuacja mając na względzie fakt, iż od kilku lat sektor wołowiny był najbardziej stabilnym rynkiem rolnospożywczym w Polsce i coraz więcej rolników przekonuje się do hodowli i produkcji bydła mięsnego.
R.Z.: Czy Pana zdaniem, ten incydentalny przypadek w jednej z mazowieckich ubojni, będzie miał znaczący wpływ na reputację polskiego mięsa w przyszłości?
J.Z.: Oczywiście ten przypadek powinien wiele nas nauczyć i powinniśmy wyciągnąć z niego wnioski. Czeka nas wiele pracy, żeby przekonać naszych odbiorców i konsumentów, że nasza wołowina jest bezpieczna. W tym celu przygotowaliśmy jako Rada Sektora Wołowiny wniosek Funduszu Promocji Mięsa Wołowego o zabezpieczenie środków na działania majace na celu ochronę wizerunku polskich hodowców, producentów i przetwórców. Środki te powinny umożliwić sfinansowanie działań mających przeciwdziałać spadkowi opytu na wołowinę oraz spadkowi cen tego produktu.