"Na pewno będą funkcjonowały małe, drobne, rzemieślnicze zakłady, które opierają swoją produkcję na tradycyjnych recepturach. Prognozuje, że klienci będą wracać po tego typu produkty ze względu na smak"
-mówi Jacek Marcinkowski, Prezes Honorowy Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP, Cechmistrz Ogólnopolskiego Cechu Rzeźników Wędliniarzy-Kucharzy.
Remigiusz Zagraba: Jest Pan pomysłodawcą, a także inspiratorem wielu imprez i zdarzeń w branży mięsnej. Które z nich cieszą się największą popularnością i co jest ich głównym celem?
Jacek Marcinkowski: Zgadza się, jestem pomysłodawcą i inspiratorem wielu wydarzeń promocyjnych branży mięsnej. Pochodzę z rodziny rzemieślniczej, rzeźnicko-wędliniarskiej, widzę więc potrzebę promocji mięsa głównie małych, regionalnych zakładów wędliniarskich, które opierają swoją produkcję na tradycji.
Jednym z podejmowanych działań jest uświadomienie młodych konsumentów, że mięso, które znajdujemy w sklepach zostało odpowiednio wcześniej wyhodowane przez rolników.
Organizujemy również fora wędliniarsko-kuchmistrzoskie, które wskazują trendy w branży mięsnej. Na wspomniane wydarzenia zapraszani są naukowcy. Chcemy oddziaływać na różne grupy klientów, przykładowo sportowców, kobiet w ciąży, dzieci, czy osób starszych.
Od 25 lat organizujemy na Targach Poznańskich Międzynarodowe POLAGRA, konkursy wędliniarskie, w których rywalizują firmy mięsne.
R.Z: Niedawno Światowa Organizacja Zdrowia bardzo źle wypowiedziała się na temat spożywania mięsa czerwonego i jego przetworów. Jak Pan skomentuje tę sytuację?
J.M.: Jak to zawsze bywa, zdania są podzielone. Osobiście nie do końca zgadzam się z opinią Światowej Organizacji Zdrowia. Naszym zadaniem jest przekonywać o celowości diety opartej o mięso. Naturalne jest to, że wszystko należy spożywać w odpowiednich ilościach.
R.Z.: Mięso i wędliny tradycyjne, lokalne i regionalne cieszą się bardzo dużą popularnością wśród konsumentów i sprzedawców, nie tylko w Polsce ale również w wielu krajach europejskich. Czy ta sytuacja według Pana będzie się stabilnie rozwijać w przyszłości, czy to tylko chwilowa moda?
J.M.: Uważam, że nie jest to chwilowy trend. Zainteresowanie wspomnianymi produktami będzie się rozwijać w związku z coraz większą świadomością konsumencką. Ludzie nawet mniej zamożni wolą kupować mniejsze ilości dobrej wędliny aby cieszyć się smakiem i celebrować smak. Jest to nisza do zagospodarowania dla mniejszych producentów
R.Z.: Jakie mocne strony według Pana ma polska branża mięsna, a które obszary wymagają poprawy?
J.M.: Producenci powinni zdać sobie sprawę, że struktura produkcji przetworów mięsnych się zmienia. Konsumenci spożywają coraz mniej kiełbas, wolą mięso przetworzone w innej formie, tzw. żywność wygodna. Wielu młodych ludzi żyjących w gospodarstwach jednoosobowych skłoniłoby się w kierunku produktów gotowych, do odgrzania. Jest dużo różnych substytutów mięsa. Konsumenci mają możliwości wyboru. Preferowane byłoby oferować mięso w takiej formie aby jak najbardziej zaciekawić, przekonać konsumentów.
R.Z.: Rynek mięsa i wędlin w Polsce jest bardzo rozdrobniony. W ostatnim czasie dochodzi do pojedynczych przejęć o sporej wartości. Jaki scenariusz jest według Pana najbardziej prawdopodobny w najbliższych latach?
J.M.: Istnieje trend zakupu w supermarketach, ale jest on często anonimowy. Na pewno będą funkcjonowały małe, drobne, rzemieślnicze zakłady, które opierają swoją produkcję na tradycyjnych recepturach. Prognozuje, że klienci będą wracać po tego typu produkty ze względu na smak.
Ostatnio w moim regionie Unia Europejska przyznała geograficzny znak chroniony dla Kiełbasy Białej Parzonej Wielkopolskiej. Znak ten świadczy o wysokiej jakości tej wędliny.