fot. SABA
Remigiusz Zagraba: Panie Sebastianie ostatni raz rozmawialiśmy prawie 3 lata temu. Jak w tym trudnym czasie radzi sobie firma SABA. Najpierw był COVID, a obecnie wojna w Ukrainie.
Sebastian Trochym: Ostatnie lata to okres dynamicznych zmian w działalności naszej firmy, nasza rodzina jest już w branży spożywczej od ponad 25 lat, to co pozwala utrzymać nam się na rynku to przede wszystkim elastyczność i chęć podejmowania zmian. Każdego roku elementy które pakujemy, mrozimy i sprzedajemy są inne, niezmienne natomiast słuchamy potrzeb klienta i staramy się je realizować. Dziś firma SABA to już nie tylko sprzedawca mrożonego mięsa, zaopatrujemy klientów również w inne produkty spożywcze takie jak mrożone ryby, warzywa, zboża, pasze, mleko w proszku, jaja, olej spożywczy. Zaufanie zdobyte na przestrzeni lat owocuje nowymi kontraktami, współpraca z klientami oddalonymi o tysiące kilometrów bazuje w dużej mierze na zaufaniu. Klienci ufają nam i nie obawiają się powierzyć nam znacznych środków pieniężnych na zakupy towarów które potrzebują.
R.Z.: Firma SABA współpracuje z firmami z Europy, Azji, Afryki czy Ameryki, co ma największy wpływ na ogromny sukces międzynarodowy, który Państwo osiągnęliście?
S.T.: Dziękuje za miłe słowa, uważam, że sukces to pojęcie względne, cały czas staramy się być lepsi, szybsi i znajdować kolejne nisze, które możemy wypełnić. Konkurencja na rynku oczywiście pomaga konsumentom, produkt staje się bardziej dopracowany i musi mieć atrakcyjną cenę, ale czy to jest najlepsza droga dla przedsiębiorstwa? Naszym zdaniem nie, staramy się nie konkurować, tylko obsługiwać klientów z przeróżnych zakątków świata, którym oferujemy produkt, który nie jest dostępny na rynku w danej obróbce, formie pakowania czy z etykietami w danym języku. Co więcej, ile podmiotów z Polski jest w stanie obsłużyć klientów komunikując się w całości w języku chińskim, dodatkowo rozumiejąc tamtejszą kulturę? Ziarenka nadziei na współpracę z Azją, które zasadziłem na studiach w Singapurze w 2014 roku czy Uniwersytecie Pekińskim w Chinach w 2016 roku, dziś już nie tylko kiełkują, lecz rodzą smaczne owoce.
R.Z.: Jaki rynek jest dla Państwa największym wyzwaniem?
S.T.: Rynek Azjatycki oraz Afrykański jest dla nas największym wyzwaniem, to właśnie na tych kontynentach rozwijamy naszą sprzedaż najbardziej dynamicznie. W maju tego roku Inspektorzy Chińskiej Republiki Ludowej po wielu latach ponownie zezwolili na eksport odkostnionej wołowiny na rynek Chin. Dostrzegamy dużo większy popyt na elementy drobiowe na terenie Chin. Oczekujemy również na otwarcie rynku Korei Południowej, jako, że jest to rozwinięty kraj widzimy tam potencjał w gotowych produktach dla sieci handlowych.
R.Z.: Dziękuję za rozmowę.
S.T.: Również dziękuję.